Sprawa dla reportera 🧐
To była jedna z najsłynniejszych spraw II RP. Dramat rozegrał się w eleganckim dworku w Łączkach koło Brzuchowic, w okolicach Lwowa, w ostatnich dniach roku pańskiego 1931, a tragicznymi bohaterami była rodzina Zarembów i inni domownicy. Sytuacja domowa była... skomplikowana. Pan domu, architekt Henryk Zaremba, samotnie wychowywał dwoje dzieci, Elżbietę (zwaną Lusią) i Stasia - żona od lat przebywała w szpitalu psychiatrycznym. Dzieci zaś były już dorastające, Lusia była na pensji we Lwowie i wkrótce miała wkraczać w dorosły świat. Z Zarembami mieszkała również Rita Gorgonowa - początkowo była guwernantką dzieci, z czasem jednak stała się partnerką Henryka Zaremby i mieli kilkuletnią córkę Romę. Problem w tym, że ich związek należał już raczej do przeszłości, Henryk chciał zostawić Ritę, czego wielką orędowniczką miała być Lusia. Za kilka dni Henryk i Staś mieli się przenieść do mieszkania we Lwowie, a Rita wraz z Romą miały zostać w Łączkach.
W środku nocy Staś obudził się i odkrył, że jego siostra nie żyje, choć "nie żyje" to mało powiedziane, bo zabójstwo było krwawe i okrutne... Rozpętało się piekło. Policjanci przybyli na miejsce ocenili, że była to robota któregoś z domowników, szybko na podejrzaną wytypowali właśnie Ritę Gorgonową: miała motyw (zaangażowanie Lusi w zakończenie związku ojca), poszlaki mogły wskazywać na jej udział (m.in. ślady stóp w śniegu wokół domu, biegnące do jej okna), a nawet i zeznania świadków (Staś na komisariacie podczas zeznania wskazał Ritę). Na sześć tygodni w areszcie zamknięto także samego Henryka Zarembę, za współudział i pomoc w ukrywaniu.
Pozornie proces był prosty... ale tylko pozornie. Wcale nie trwał długo, zamknięto go bowiem w nieco ponad dwóch tygodniach, wywołał jednak sporo emocji w całym kraju. Gorgonowa ani razu nie przyznała się do winy, w jej obronie pisały Stanisława Przybyszewska i Irena Krzywicka, choć opinia publiczna generalnie wydała na Gorgonową wyrok skazujący na długo zanim zrobił to sąd.
Sąd Okręgowy we Lwowie skazał Gorgonową na karę śmierci, po jakimś czasie sprawę rozpatrywał także Sąd Okręgowy w Krakowie, który karę śmierci zamienił na... osiem lat więzienia. Już w więzieniu przyszła na świat jej druga córka, Ewa, której Henryk Zaremba nie uznał.
Ostatecznie Gorgonowa odsiedziała jeszcze mniej - wyszła z więzienia w początku września 1939, na mocy amnestii. Ostatni raz widziano ją zapewne w Lublinie w 1945 roku, a potem... ślad po niej zaginął!
_______
zdjęcie: Więzienie św. Michała w Krakowie. Oskarżona Rita Gorgonowa ze swoją córką Ewą na dziedzińcu więziennym. Luty 1933. Zespół: Koncern Ilustrowany Kurier Codzienny - Archiwum Ilustracji, Narodowe Archiwum Cyfrowe